 |
Forum Książki
Witamy w Księgogrodzie!
|
Ekranizacja książki |
Autor |
Wiadomość |
Bruixa


Dołączyła: 01 Lis 2008 Posty: 1257
|
Wysłany: 2010-11-19, 23:47
|
|
|
BlueEyed Girl napisał/a: | Obejrzałam ekranizację Wielkich nadziej Dickensa - i wynudziłam się okropnie oraz przypomniałam sobie dlaczego nie cierpię adaptacji książek we współczesnej wersji. |
Też mi się zupełnie nie podobała ta współczesna wersja - czysty anachronizm, sztuczny i jakiś taki pretensjonalny.
BlueEyed Girl napisał/a: | Do Gwyneth Paltrow nic nie mam, dobrze zagrała, chociaż wygląda jak deska do prasowania, a dziewiętnastowieczne stroje bardziej to uwydatniły.
| Właśnie! A Toni Colette w zestawieniu z tym patyczakiem wyglądała jak rozlazłe krówsko - fakt, że nie jest wiotka, ale nie aż taka gruba, a przy tym to dobra aktorka.
Nie wiem, po cholerę oni kręcą raz po raz te same powieści. Jak dla mnie najlepsze były miniseriale BBC z lat 80' i 90' i "Rozważna i romantyczna" Anga Lee, zaś "Mansfield Park" z 1999 to koszmarne nieporozumienie. |
_________________ Mój blog o książkach |
|
|
|
 |
Córka Lavransa
Ma na imię Dżeny...


Wiek: 41 Dołączyła: 21 Sie 2009 Posty: 8520
|
Wysłany: 2010-11-19, 23:55
|
|
|
Jestem po trzecim odcinku Jane i mam wrażenie wielkiej luki. Widocznie Stephens nie przemawia do mnie tak jak do Evy, ale ten ich wybuch uczuć pod drzewkiem dla mnie był ni z gruszki ni z pietruszki. Jakoś nie zauważyłam narastania w nich emocji.
To, że Jane ma dziwne wargi już pisałam, przez to obsesyjnie przyglądam się jej zębom i to mi może trochę zakłóca odbiór... ;-)
Ogromnie rozczarowała mnie żona pana Rochestera. Muszę sobie - oczywiście - przypomnieć tę scenę w książce, ale zawsze miałam wrażenie, że tam na pierwszy rzut oka było widać, że kobieta jest szalona. A tu oni wchodzą do pokoju, rozstawiają się, ona sobie siedzi przy stoliczku uczesana i ubrana i bez mała zaraz powie "dzień dobry". Ładnie zagrała zmianę nastroju, ale nie obłęd.
Po zakończeniu przedostatniego odcinka jak na razie poruszająca była dla mnie tylko jedna scena - kiedy Jane zdejmowała suknię ślubną. Trochę to za mało... |
_________________ Life is a game of inches.
Jestem tylko małym modkiem z wielkim Tasakiem.
 |
|
|
|
 |
Panna Jeż


Dołączyła: 08 Lip 2009 Posty: 2423 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: 2010-11-20, 14:44
|
|
|
Do mnie przemawia, a przemawia i po trzykroć przemawia
Hehehe, bawią mnie te Twoje zęby przeszkadzające w odbiorze... jakbym czytała samą siebie odnośnie co poniektórych książek, filmów etc. Mi też się nie podoba twarz Jane, a raczej nadmiar ekspresji, o czym napomknęłam już chyba w którymś ze swych wywodów... Ale choć (zauważ!) sama nie uznałam serialu za ideał, to jednak dostrzegam w nim więcej pozytywów. Może to urok pierwszej ekranizacji? U Ciebie to była ta z 1997, u mnie serial z 2006. Nie wiem, nie wiem. Ale nie do końca chyba, bo jednak ta nowa Jane Eyre podoba mi się głównie dlatego, że zachowanie bohaterów, zwłaszcza Rochestera odpowiada moim wyobrażeniom, wrażeniom odniesionym z lektury. Dla mnie Rochester owszem był apodyktyczny, humorzasty, cyniczny, ale też zabawny, mający takie specyficzne poczucie humoru, bardzo ironiczne ^^Zabrakło mi słowa, jak sobie przypomnę, dopiszę :-P Jak dla mnie Stephens dobrze to oddaje. I ja tam widzę emocje. Naprawdę Natomiast Hinds był dla mnie trochę za szorstki i naburmuszony. Gdyby Jane miała się w nim zakochać, to chyba musiałaby mieć jakieś masochistyczne skłonności No przesadzam, przesadzam.... oczywiście Za to bardzo, bardzo mi się podobała ta scena, gdy Rochester-Hinds czekał na Jane powracającą od Reedów na murku i dopytywał się z wyrzutem, dlaczego nie dostał listu. To było... urocze Co do Jane, może rzeczywiście... jestem skłonna przyznać, ze Morton była lepsza.
Generalnie oba filmy oceniam na czwórkę, ale jednak ten z 1997 ma u mnie mały minus ;-) Myślę, że się uzupełniają i gdyby wyciągnąć z nich to co najlepsze i połączyć, byłby ideał
O Hurcie zapomnijmy.... Teraz oglądam Jane Eyre z 1944 z Jane Fontaine i Orsonem Wellesem. Mam też ściągnięty serial z rzeczonym Daltonem, ale tam Jane wygląda na starszą od Rochestera Zobaczymy... jak już wpadłam w ciąg, to trzeba skończyć. Jestem jak pirania, do ostatniego skrawka mięsa <to straszne>
A pisałam kiedyś, że chciałabym zebrać wszystkie ekranizacje Austen, bez względu, czy mi się podobały czy nie... No to znalazłam Dumę i uprzedzenie serial BBC z 1980 Do przetestowania w następnej kolejności
BlueEyed Girl napisał/a: | Jeremy Northon jako Pan Knightley był wspaniały i nawet wydawała mi się bardziej "wredny" dla Emmy niż w powieści, co zasługuj na wielkiego plusa |
Blue, ośmielę się nie zgodzić ;-) Bo mi się właśnie wydawało,l że Jeremy Northam jest raczej jak dobry wujek, który trochę tylko pogrozi palcem, ale wszystko to z uśmiechem i zaraz głaszcze po główce Ja bym ją chętnie w drewutni jakiejś zamknęła, albo i przez kolano porządnie przełożyła A i to jego uczucie do Emmy wzięło się tak jakoś znienacka... ale to samo było w książce, więc w sumie jest w porządku :] |
_________________ Niepamięć doda Ci skrzydeł... |
|
|
|
 |
BlueEyed Girl

Dołączyła: 05 Paź 2010 Posty: 278
|
Wysłany: 2010-11-20, 16:51
|
|
|
Evo, bo ja tam bardzo lubię Emmę i nie mam sadystycznych skłonności co do niej :-P
Cytat: | Nie wiem, po cholerę oni kręcą raz po raz te same powieści. Jak dla mnie najlepsze były miniseriale BBC z lat 80' i 90' i "Rozważna i romantyczna" Anga Lee, zaś "Mansfield Park" z 1999 to koszmarne nieporozumienie. |
Jako mega-fanka Austen mogę tam wszytko zobaczyć, i będzie mi się gorzej lub mniej podobało. Z chęcią obejrzę też i Twoje ulubione ekranizacje. |
Ostatnio zmieniony przez BlueEyed Girl 2010-11-20, 20:26, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Córka Lavransa
Ma na imię Dżeny...


Wiek: 41 Dołączyła: 21 Sie 2009 Posty: 8520
|
Wysłany: 2010-11-20, 20:11
|
|
|
Co do Dumy, to oprócz bollywoodzkiej produkcji największa porażką jest wersja z roku 1940 r. . Ciekawa jestem, jak na nią zareagujesz, Eva, jeśli do niej dotrzesz. Ja wytrzymałam 20 minut, wszystko było do tego stopnia zmienione, że uznałam, że nie ma sensu oglądać dalej...
Co do Jane, napiszę jeszcze coś pewnie po ostatnim odcinku.
Pan Knightley - jak dla mnie wyłącznie Northam. Moim zdaniem zagrał bardzo dobrze. Porównując go do Lee Millera z serialu z 2009 r. choćby w scenie, w której karci Emmę za zachowanie wobec panny Bates - w filmie był autentyczny gniew, zdecydowanie, w serialu jakaś taka płaczliwa żałość. Wersja filmowa odpowiada mi znacznie bardziej. |
_________________ Life is a game of inches.
Jestem tylko małym modkiem z wielkim Tasakiem.
 |
|
|
|
 |
Panna Jeż


Dołączyła: 08 Lip 2009 Posty: 2423 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: 2010-11-20, 22:01
|
|
|
No i obie Northama bronią, uch! A mówcie sobie, co chcecie, ja się trzymam swojej wersji
Stare filmy mają swoją specyfikę, Jane Eyre też jest... specyficzna, ale nie takie rzeczy się zniosło
Córko, a Ty wiesz, że bollywoodzka wersja Dumy podobała mi się chyba bardziej niż film z Knightley i MacFaydenem Byłam na tym w kinie, myślałam, ze orła wywinę w fotelu, gdy zobaczyłam ten chór gospel na plaży i biegnących ratowników Buhahaha, mało się nie zakrztusiłam ze śmeichu! Zastanawiam się, czy nie chcę zobaczyć tego raz jeszcze... |
_________________ Niepamięć doda Ci skrzydeł... |
|
|
|
 |
Córka Lavransa
Ma na imię Dżeny...


Wiek: 41 Dołączyła: 21 Sie 2009 Posty: 8520
|
Wysłany: 2011-10-05, 20:44
|
|
|
Update, po skatowaniu kolejnej Jane Eyre, tym razem z 2011 r.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, mówią, i jest to prawda absolutna. Po obejrzeniu serialu Jane Eyre z 2006 r. napisałam, że nie widziałam narastania emocji w głównych bohaterach i że Rochester do mnie nie przemawia. NINIEJSZYM ODSZCZEKUJĘ.
(Przede wszystkim obejrzałam to jakiś czas temu po raz drugi i wszystko do mnie dotarło i przemówiło...)
Ale nie o tym, nie o tym. Miało być o modelu z 2011 r. Otóż, kiepściutko. Oglądałam ten krótki filmik na raty, ponieważ zwyczajnie mnie nudził. Główni bohaterowie grają, jakby czytali z kartek przyczepionych do kamer. Skróty w fabule powodują, że film jest całkowicie pozbawiony klimatu, nie ma poczucia narastania grozy, nie ma ducha w zamczysku, nie ma podartego welonu, nic z tych rzeczy. Nie ma ciekawych rozmów pomiędzy Edwardem i Jane, nie ma napięcia między Jane i Blanche. Nie ma NIC, jest szkielet powieści.
Naprawdę, na trzech scenach z fantastyczną Judi Dench filmu się nie zrobi.
Jane snuje się przed kamerą z tą samą miną przez ponad godzinę, a potem nagle wybucha "Am I a machine without heart?" - wychodzi to po prostu komicznie. Nie, tragikomicznie. Do tego pan Rochester biegnący za nią przez trawnik z podskakującym zalotnie na czółkiem tupecikiem. Yyyy...
Niespójny, słaby, nudny film. Nie polecam... |
_________________ Life is a game of inches.
Jestem tylko małym modkiem z wielkim Tasakiem.
 |
|
|
|
 |
Ravena
Wiedźma Dyplomowana


Wiek: 38 Dołączyła: 01 Lis 2008 Posty: 6454 Skąd: Wiedźmowy Las
|
Wysłany: 2011-10-05, 21:12
|
|
|
Aha, to jest ta wersja z Mią Wasikowską. Twoja recenzja nie zachęca, Córko, a w sumie miałam ochotę... Zdemotywowałaś mnie :-P Mówisz, ze Rochester z tupecikiem? <otrząsa się z obrzydzeniem> Zdecydowanie nie chcę tego widzieć! |
_________________ Without coffee, 'Good Morning' is an oxymoron
Lektury Kawoholiczki |
|
|
|
 |
Córka Lavransa
Ma na imię Dżeny...


Wiek: 41 Dołączyła: 21 Sie 2009 Posty: 8520
|
Wysłany: 2011-10-05, 21:22
|
|
|
No takie cóś mu tam lata, Wiedźmo... nad czółkiem. Taki wszędzie ulizany, a tu nad czółkiem cyk. Łeeee...
Lepiej wygląda po pożarze Thornfield - niby ma być taki zapuszczony, więc pożałowali brylantyny, ale to dosłownie dwie minuty są.
Obejrzyj, może ja jestem jakaś taka niewrażliwa... |
_________________ Life is a game of inches.
Jestem tylko małym modkiem z wielkim Tasakiem.
 |
|
|
|
 |
Panna Jeż


Dołączyła: 08 Lip 2009 Posty: 2423 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: 2011-11-24, 20:33
|
|
|
Dziś o 21.45 na TVP2 "Rozważna i romantyczna" z Emmą Thompson i Kate Winslet A przede wszystkim z Alanem R.!^^ |
_________________ Niepamięć doda Ci skrzydeł... |
|
|
|
 |
Córka Lavransa
Ma na imię Dżeny...


Wiek: 41 Dołączyła: 21 Sie 2009 Posty: 8520
|
Wysłany: 2011-11-24, 21:07
|
|
|
Eva del Dolores napisał/a: | Dziś o 21.45 na TVP2 "Rozważna i romantyczna" z Emmą Thompson i Kate Winslet A przede wszystkim z Alanem R.!^^ |
To ja znikam o tej porze. |
_________________ Life is a game of inches.
Jestem tylko małym modkiem z wielkim Tasakiem.
 |
|
|
|
 |
Lumen
Zimowy spioch


Wiek: 38 Dołączyła: 01 Lis 2008 Posty: 81 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: 2012-01-05, 22:20
|
|
|
Poniewaz jestem na etapie Piesni Lodu i Ognia pozawole sobie pozachwycac sie nieco ekranizacja - w formie serialu, ale zawsze- Gry o tron.
Przede wszystkim czuje sie wiernie oddany klimat ksiazki, z jego mroczna tajemnicza aura (czego zupelnie nie doswiadczylam np w ekranizacji Wiedzminal). Moze pomogl temu fakt ze sam autor mial udzial przy produkcji. Zachowanie wiekszosci watkow, intryg i problemow wplynelo na rozmiary ale za to nie uproscilo serialu do jakichs plaskich opowiadanek. Tym bardziej ze wszystko jest logicznie powiazane w przypadku kilku odstepstw od ksiazki. Postacie sa dobrane genialnie, cieszy mnie fakt ze nie znam aktorow (wiekszosci) i nie kojarze ich z innymi filmami. Swietnie wcielaja sie w swoje role i zdecydowanie maja charakterki ktore zapadaja w pamiec. Czasem mam wrazenie ze sama ich sobie lepiej nie wyobrazilam. Moj ulubieniec, Karzel- istny majsterszty aktorstwa, cynizm i mádrosc w najlepszym wydaniu. Zwlaszcza przy braku cenzury co tylko dodaje pikanterii calosci.
Ogolnie rzecz biorac nie moglam sie tam raczej do niczego przyczepic i juz ze 2 razy calosc ogladalam - nawet samo intro lubie sobie posluchac bo mi tak w ucho zapadlo. Czekam za kolejna serie i mam nadzieje ze nie ustapi tej pierwszej. |
|
|
|
 |
Turn The Page


Dołączyła: 07 Paź 2012 Posty: 25 Skąd: Małopolska
|
Wysłany: 2012-10-18, 19:55
|
|
|
Niektóre ekranizacje są ciekawe. Czasami wolę jednak przeczytać książkę bo dla mnie jest tam bardzo ciekawie opisana akcja niż jest pokazana w filmie.Oglądałam kilka ekranizacji powieści Kinga( były wciągające), Sagę Zmierzch i wiele innych, ale dwie pierwsze najbardziej mi się podobały. |
|
|
|
 |
Goldi_91


Wiek: 28 Dołączył: 23 Lut 2012 Posty: 214 Skąd: warmia
|
Wysłany: 2012-11-01, 21:05
|
|
|
Lumen napisał/a: | tajemnicza aura (czego zupelnie nie doswiadczylam np w ekranizacji Wiedzminal). |
Ekranizacja Wiedźmina to porażka naszej kinematografii. Z przyjemnością obejrzałbym jakąś nowszą wersję nagraną przez bardziej kompetentnego reżysera i scenarzystę. |
_________________ "Tam, gdzie dziś piętrzą się góry, będą kiedyś morza, tam, gdzie dziś wełnią się morza, będą kiedyś pustynie. A głupota pozostanie głupotą..." |
|
|
|
 |
Kamil


Wiek: 31 Dołączył: 05 Maj 2011 Posty: 3807
|
Wysłany: 2012-11-01, 22:11
|
|
|
Goldi_91 napisał/a: | Z przyjemnością obejrzałbym jakąś nowszą wersję nagraną przez bardziej kompetentnego reżysera i scenarzystę. |
Jedyna nadzieja w Hollywood, ale na to szans raczej nie ma. |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|